
Rolki na Instagramie, wyśmiewające osoby przychodzące skorzystać z usługi, posty na zamkniętych grupach, gdzie manicurzystki dzielą się historiami klientek (które powinny pozostać między nimi a klientkami!) czy oceniające posty sugerujące, że powinny zarabiać tyle, co lekarz, a manicure jest usługą luksusową. Niewątpliwie na rynku jest wiele profesjonalistów i profesjonalistek, jednak ostatnio social media zalewają manicurzystki, które stosują pazoterror. Jak się objawia w zaciszu salonów kosmetycznych i poza nim?
1. Zbyt duża presja na perfekcję i estetykę
Oczywiście każda manicurzystka chce, aby jej prace były piękne i estetyczne, ale czasem przechodzi to w przesadę. Słowa takie jak „musisz to mieć”, „te paznokcie to trend sezonu” czy „zobacz, jakie cudowne wzory możemy zrobić” mogą być przytłaczające. Dla niektórych klientek takie zachowanie jest odbierane jako presja na wybór droższych lub bardziej skomplikowanych stylizacji, co sprawia, że wizyta staje się mniej przyjemna, a bardziej stresująca. Jeśli przychodzisz na wizytę i chcesz czerwone paznokcie, to chcesz czerwone paznokcie. Nie chcesz za to, żeby stylistka zmuszała Cię do wyboru droższej stylizacji w zupełnie innym kolorze.
2. Negatywne komentarze na temat naturalnych paznokci lub wcześniejszych stylizacji
Krytyczne komentarze typu „Twoje paznokcie są bardzo zniszczone” albo „kto ci robił ostatni manicure?” mogą sprawić, że klientka czuje się oceniana. Tego typu wypowiedzi często pojawiają się podczas pierwszej wizyty lub podczas zdejmowania poprzednich stylizacji. Niektóre klientki mogą poczuć się niekomfortowo, zwłaszcza jeśli nie są regularnymi bywalczyniami salonów lub preferują naturalne paznokcie. Zamiast komentarzy, które odbierane są jako krytyka, manicurzystka mogłaby zasugerować rozwiązania poprawiające stan paznokci w sposób delikatny i życzliwy. Bardzo niestosowne jest też krytykowanie pracy konkurencji!
3. Śmianie się z klientek na Instagramie
Warto się śmiać, ale warto również nie przekraczać granic dobrego smaku. Uważamy, że jest nią wyśmiewanie niewiedzy, preferencji czy wyborów osób, które korzystają z Twoich usług. Jeśli chcesz się pośmiać jako stylistka to nie wybieraj jako obiektu żartów swojej własnej klientki. Chyba że chcesz ją stracić – wtedy okej, śmiało!
4. A MOŻE PYŁEK DO TEGO?
Upselling, czyli próby nakłonienia klientki do wykupienia dodatkowych usług, jest standardem w wielu branżach, ale może być problematyczny, gdy jest zbyt nachalny. Gdy manicurzystka co chwilę proponuje dodatkowe zdobienia, zabiegi pielęgnacyjne lub droższe opcje, klientka może poczuć się przytłoczona. Nie pytaj 10 x czy na pewno robimy paznokcie bez przedłużania, bo teraz przecież „wszyscy robią” i „nie warto robić bez”.
5. Niekontrolowane rozmowy i naruszanie granic prywatności
Podczas wizyty w salonie kosmetycznym klientki często chcą się zrelaksować i oderwać od codziennych trosk. Jednak niektóre manicurzystki, próbując rozmawiać z klientką, poruszają osobiste tematy lub udzielają nieproszonych porad. Pytania o życie osobiste, związek czy rodzinę mogą być odebrane jako wtrącanie się, a temat tabu – jak polityka czy religia – mogą prowadzić do nieprzyjemnych sytuacji. Nie każda klientka chce rozmawiać podczas zabiegu, dlatego warto pozwolić jej decydować, jak ma przebiegać wizyta. Jeśli jesteś stylistką i chcesz zadać pytanie, czy Twoja klientka ma męża i dlaczego nie, to lepiej powiedz, że ładna dziś pogoda. Albo brzydka. Wszystko będzie lepsze niż to pytanie.
Jak uniknąć pazoterroru?
Kluczem jest empatia i spojrzenie na wykonywanie manicure z punktu widzenia klientki. Czasem też warto ugryźć się w język, a zamiast przygotowywać kolejną ośmieszającą rolkę, lepiej zaparzyć dobrą kawę.
Dodaj komentarz